Jest zima, palić trzeba, nie tylko tanie papierosy ale też w piecu.
"Na budach" kupiłem cztery worki brykietu drzewnego po 70 rubli za sztukę (czyli po 7 złotych z groszami, u nas taki sam brykiet kosztuje ponad 8 złotych plus koszty przesyłki). W worze mieści się około 10 kilogramów tego opału z prasowanych trocin. Przy okazji wymieniłem złotówki na ruble, ponieważ kantor na przejściu w Grzechotkach był nieczynny z powodu kontroli.
Zatankowawszy na Lukoilu wróciłem na przejście. Kolejka przed polską odprawą długa na jakieś 20 samochodów i zanim podjechałem pod okienko cztery godziny marzłem jak pies mimo, że na dworze temperatura nie spadła poniżej 3 stopni. W końcu jednak stawiłem się do odprawy i zażyłem nieco gimnastyki.
Najpierw podszedł do mnie jakiś celnik i z troską w głosie dopytywał o to czy nie chowam papierosów w desce? Niemal słyszałem jak bardzo zależy mu abym woził więcej niż przewiduje norma, od razu zapałałem do niego sympatią. Zainteresował się też brykietem i chciał wiedzieć czy "nie upchnęli mi do środka" papierosów. Odparłem, że byłbym zdziwiony, bo w takim razie zapłaciłem za towar zdecydowanie zbyt tanio. Potem z "pawilonu" wyszła celniczka i rozpoczęła się właściwa odprawa.
Wymacała mój bagaż podręczny zlustrowała wnętrze samochodu narzekając, że ostatnio na pasie pojawiło się wiele małych samochodów trzydrzwiowych a w tych trudniej jest przeprowadzić kontrolę. Na koniec odkryła brykiet. Wywiązała się między nami dyskusja na jego temat. Według celniczki cztery worki to podejrzana sprawa. Nie potrafiła wyjaśnić tego enigmatycznego zapisu prawnego o "handlowej ilości" ale według niej cztery worki to za dużo, "bo wszyscy wożą po jednym". Wszyscy wożą też większe ilości papierosów ale to nie znaczy, że jest to zgodne z prawem - pomyślałem. Odparłem, że robię zapas, bo nie wiem kiedy znów pojadę do Rosji na zakupy? Na to celniczka: a co by było gdyby każdy tak tłumaczył wwożonych kilka pakietów papierosów? Ręce mi opadły, czy to ja mam wyjaśniać na czym polega różnica między wyrobami tytoniowymi, których przewóz do Polski jest objęty wyraźnymi ograniczeniami a trocinami prasowanymi w cegiełki, co do których prawo nie ma wyraźnego stosunku?
Następnym razem znów przywiozę cztery paczki i sprawdzę reakcję kolejnych celników
Skoro już mowa o prasowanej drobnicy to w Rosji warto kupić tabliczki z prasowanego sezamu lub słonecznika w karmelu. Nie tak słodkie jak w Polsce, chrupiące i dające się łatwo dzielić na kostki. Ważą około 140 gramów i kosztują 4-4,20 rubli.
Chyba będę chętna na ten słonecznik w karmelu ;)
OdpowiedzUsuń